STRONA GŁÓWNA

9 sty 2012



Zapiekany makaron ryżowy z łososiem

Pozostając w tym błogim, leniwym i sennym klimacie, proponuję równie błogą, leniwą i senną przystawkę. Jest banalna! To po prostu zapiekany makaron ryżowy, wymieszany z jajkiem, z dodatkiem łososia. Plus kilka typowych azjatyckich smaków - i gotowe! Jednym słowem, cd. karnawałowych przystawek.



Składniki (4 porcje):

  • 100g fileta z łososia
  • 70g makaronu ryżowego
  • 1 jajko
  • 3 łyżki sosu sojowego
  • 1 łyżeczka oleju sezamowego
  • 1 łyżka mirin
  • 1 łyżka prażonych ziaren sezamu
  • 1 łyżka posiekanej natki pietruszki
  • 1/2 cytryny

Przygotowania:

Makaron ryżowy ugotuj zgodnie z przepisem na opakowaniu. Wymieszaj z roztrzepanym jajkiem. Makaron przełóż do kokilek wysmarowanych masłem.



Łososia pokrój na mniejsze kawałki (długości ok. 2-3 cm). Przełóż do miski, dodaj sos sojowy, olej sezamowy i mirin. Wymieszaj składniki, tak, aby łosoś pokrył się marynatą.



W makaronie ryżowym zrób zagłębienie, przełóż do niego łososia. Kokilki włóż do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piecz przez ok. 15-20 minut.

W międzyczasie posiekaj zieloną pietruszkę. Upraż ziarna sezamu na suchej patelni (aż staną się złociste).



Przystawkę podawaj na ciepło - prosto z piekarnika!, Na oddzielnych miseczkach - prażony sezam oraz posiekaną pietruszkę. Dodatkowo możesz podać sos sojowy i pokrojoną na cząstki cytrynę.

Jak widać, trudno wymyślić prostszą przystawkę. Zapewniam jednak, że jest pyszna! Udanego karnawału!

5 komentarzy:

  1. Nigdy nie próbowałam makaronu ryżowego, ale wiem, że to danie smakuje świetnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję slyvvia! MUSISZ spróbować!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda po prostu niesamowicie... rewelacja! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pyszne danie i baaaardzo apetyczne zdjecia :) Wyglada doskonale. Zapisuje wiec do sprobowania.

    Pozdrowienia.

    P.S. My tez mamy weekendowy system zmianowy :))

    OdpowiedzUsuń
  5. To baaardz miłe uczucie, czytać tak sympatyczne komentarze :) @ majka: właśnie mój mąż przypomniał mi, że w sobotę moja kolej; ale za to niedziela... :)

    OdpowiedzUsuń