Ciasto jogurtowe z limoncello
Dzisiaj ciasto jogurtowe z dodatkiem syropu na bazie limoncello. Proste i szybkie, należy podawać je na ciepło. Takie ekspresowe pieczenie uprawiam w wakacje, kiedy rytualne, wieczorne spacery z A. i Małym I. stanowią główny punkt dnia i jednocześnie zajmują pierwsze miejsce na liście priorytetów.
To ciasto, mimo, że bardzo proste, podane z bitą śmietaną i plastrami pomarańczy z konfitury, wygląda bardzo ładnie.
Składniki:
- 6 jajek
- 220g masła
- 180g cukru
- 300g jogurtu naturalnego
- nasiona z laski wanilii
- 300g mąki pszennej
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- bita śmietana (do dekoracji)
- plastry pomarańczy z konfitury do dekoracji
- 100ml limoncello
- 2 łyżki soku z cytryny
- 200g cukru
Przygotowania:
Blachę o średnicy ok 20cm wysmaruj masłem (boki) i wyłóż papierem do pieczenia.
Masło i cukier utrzyj na lekką masę. Dodawaj stopniowo żółtka, cały czas mieszając. Następnie dodaj jogurt i ziarna wanilii. Wymieszaj całość dokładnie. Dodaj mąkę i proszek do pieczenia - ponownie wymieszaj całość, tym razem delikatnie, najlepiej dłonią.
Białka jajek ubij na sztywną pianę. Dodaj do masy i wymieszaj delikatnie. Przełóż do przygotowanej blachy i włóż do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piecz przez ok. 50 minut. Po upieczeniu lekko schłódź ciasto (przez kilka minut).
Przygotuj syrop na bazie limoncello. W małym garnku zagotuj ok. 190ml wody, dodaj cukier i poczekaj, aż woda zacznie wrzeć. Dodaj sok z cytryny i limoncello. Wymieszaj syrop i gotuj jeszcze przez kilka minut. Odłóż, aby lekko ostygło.
Ciasto polej syropem, odczekaj aż syrop cały się wchłonie. Ciasto podziel na kawałki, podawaj z bitą śmietaną i kawałkami pomarańczy z konfitury. Ciasto możesz posypać posiekaną czekoladą. Najlepiej smakuje na ciepło!
Smacznego!
... wieczorny spacer z A i Małym I. po okolicy to mój ulubiony punkt dnia. Znamy na pamięć tę trasę. Niewielki park w pobliżu nie jest zbyt uczęszczanym miejscem, a dzięki temu jest cichy i kameralny. Piękne stare drzewa, drewniany mostek i małe jeziorko, ale i straszące z oddali opuszczone bloki, tworzą dziwny, jedyny w swoim rodzaju klimat tego miejsca
Na końcu wpadamy do małej, lokalnej restauracji, gdzie Mały I. jest ulubieńcem całej ekipy. Znają go wszyscy, łącznie z szefem kuchni. Mały I. dostaje zawsze do zabawy drewniane klocki (które skrupulatnie rozrzuca wkoło) oraz jakieś drobne dziecięce przekąski. Ja dzielę się z nim moją lemoniadą, którą Mój Chłopczyk wprost uwielbia. Kiedy wracamy do domu, Mały I. przymyka już oczy ze zmęczenia. Buźka klejąca od lemoniady ma wyraz błogiego zadowolenia...
cudowne ciasto:) juz wyobrazam sobie ten pyszny smak...:)
OdpowiedzUsuńI po raz kolejny podbiłaś moje serce! Ciasto wspaniałe!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
CO to za knajpka?:)
OdpowiedzUsuńz tymi dodatkami to już w ogóle musi być wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńPrzepiekne zdjecia! A ciasto musi byc obledne. Uwielbiam takie cytrusowe wypieki!
OdpowiedzUsuńWygląda imponująco to jogurtowo-cytrynowe cudo :)
OdpowiedzUsuń