STRONA GŁÓWNA

9 gru 2011



Paszteciki z jaj, czyli perduty

Moja Droga Babcia B. podarowała mi ostatnio prezent. I nie byłoby w tym nic dziwnego (Babcia ma w zwyczaju regularnie obdarowywać Rodzinę), gdyby nie szczególny charakter tej niespodzianki. Podobno był w naszej rodzinie od wielu lat - "Praktyczny Kucharz Warszawski", rok wydania 1916.



Poddytuł głosi "Poradnik dla Młodych Gospodyń" - o, to coś dla mnie! - stwierdziłam przeglądając pierwsze strony. Jest i o tym, jak podać do stołu oraz w jaki sposób poprawnie krochmalić pościel. Ale mówiąc już całkiem poważnie, główną wartością tej książki są genialne przepisy (moje subiektywne zdanie - nie tylko dla "Młodych Gospodyń"...). Wielkim zaskoczeniem była różnorodność potraw, ale też występowanie składników Kuchni Świata, np. parmezanu, kaparów. I jeszcze jedno - klasyczne gotowanie nie musi wcale oznaczać stania przy garach przez 12 godzin na dobę. Książka podaje wiele bardzo prostych, ale zarazem efektownych przepisów.



Dzisiaj zacznę właśnie od takiej nieskomplikowanej przystawki. Przepis ma w składzie parmezan - jak już wspomniałam powyżej, dla mnie trochę zaskakujący składnik, którego raczej bym się nie spodziewała w Kucharzu Warszawskim. A jednak...



Składniki (2 porcje):

  • 2 jajka
  • 3 łyżki startego parmezanu
  • 1 łyżka masła
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • rukola i roszponka (ok. 70g)
  • 3 cząstki grejpfruta
  • sól i pieprz
  • oliwa z oliwek (do skropienia sałaty)

Przygotowania:

Oryginalny przepis mówi:

"Konchy wysmarować serdelowem masłem, wbić do każdej jedno jajko, ostrożnie, żeby żółtko nie wypłynęło, posypać parmezanem, pokropić masłem i wstawić na parę minut do gorącego pieca, tak, aby się jajka ścięły. Po wyjęciu z pieca zacisnąć sokiem cytrynowym, polać masłem zarumienionem z bułeczką i wydać na stół".



No dobrze, pierwsze pytanie - a cóż to ta "koncha"? W sieci wyczytałam, że chodzi o naczynie, powiedzmy w kształcie muszli, czy też po prostu miseczkę. W tym przypadku musi to być oczywiście naczynie żaroodporne.

Foremkę wysmarowałam zwykłym masłem. Wbiłam jajko. Jajko posypałam startym wcześniej parmezanem. Foremki przełożyłam do piekarnika nagrzanego do 170 stopni i czekałam, podglądając co chwilę, czy jajko się już nie ścięło. Należy przy tym uważać, aby żółtko było gładkie na powierzchni (kiedy zacznie się marszczyć, oznacza to, że jajko było zbyt długo w piekarniku).



Tuż przed wyjęciem jajka z piekarnika przygotowałam talerz do podania. Rozsypałam na nim sałatę, dodałam drobne cząstki grejpfruta, skropiłam sokiem z cytryny i oliwą z oliwek. Sałatę doprawiłam do smaku solą i pieprzem.

Na talerzach z sałatą położyłam upieczone jajka, oprószyłam je pieprzem i skropiłam delikatnie sokiem z cytryny. Na wierzchu rozsypałam listki bazylii. Celowo nie polewałam już jajka dodatkowym masłem z bułką tartą (jak dla mnie, to już zbyt wiele. Ale oczywiście to tylko mój wybór...).



Jajka podałam z grzankami - przed pieczeniem wysmarowałam bułkę czosnkiem i skropiłam oliwą z oliwek. Idealny zestaw!

2 komentarze:

  1. Piękny prezent i pyszne jajka.
    Jak ja lubię zapiekane!
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Amber! A co do książki, to uważam się za prawdziwą Szczęściarę :)

    OdpowiedzUsuń