STRONA GŁÓWNA

30 wrz 2019

Chleb z dyni




Chleb dyniowy, na który przepis znajdziecie poniżej, jest prosty i szybki do zrobienia. Oczywiście najlepiej smakuje jeszcze ciepły, podany z czosnkowym lub ziołowym masłem. Przygotowuję go najczęściej na jesienne proszone obiady - żaden gość nie oprze się pachnącemu świeżemu pieczywu, którego zapach kusi już od momentu przekroczenia progu.

Składniki:

- 250 g pieczonej dyni (wskazówki jak piec poniżej)
- 400 g pszennej mąki chlebowej (typ 650)
- 100 g mąki żytniej chlebowej (typ 720)
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 120 ml letniej wody*
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 2 łyżeczki soli
- garść pestek z dyni
- 7 g suchych drożdży

*Jeśli dynia po upieczeniu będzie sucha, należy dodać większą ilość wody - ciasto po zagnieceniu powinno być lekko wilgotne i elastyczne.

Surową dynię wymyj, pokój w półksiężyce i ułóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piecz w temperaturze 180 stopni przez ok. godzinę (dynia powinna być bardzo miękka). Kiedy dynia ostygnie wytnij miąższ i przełóż do naczynia, zmiksuj blenderem.

Do miski przesyp mąkę, dodaj drożdże, sól i cynamon i wymieszaj dokładnie. Następnie dodaj pozostałe składniki, wymieszaj całość, a następnie przez kilka minut wyrabiaj ciasto. Przełóż do miski wysmarowanej oliwą, przykryj ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce na ok. godzinę. Po tym czasie przełóż ciasto na powierzchnię oprószoną mąką i wyrabiaj ponownie ciasto. Uformuj kulę i ułóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Przykryj ściereczką i odstaw na ok. 45 minut. Pod koniec wyrastania chleba nastaw piekarnik na 200 stopni, na dole piekarnika ustaw naczynie z wodą.



Kiedy chleb wyrośnie, skrop go wodą i posyp pestkami dyni. Piecz przez ok. 35-40 minut. Podawaj z czosnkowym lub ziołowym masłem. Najlepiej smakuje jeszcze ciepły, choć następnego dnia też jest super.

27 wrz 2019

Najlepsza zupa krewetkowa




Dzisiejszy wpis będzie trochę inny niż dotychczasowe. Mimo, że nie jest to blog podróżniczy, chciałam podzielić się z Wami wspomnieniami z pewnego wyjazdu. Kulinarnymi wspomnieniami. Poszukiwanie nowych smaków jest stałym elementem każdej naszej podróży. Z większości wracam z nowymi książkami kucharskimi i głową pełną świeżych pomysłów na dania.



Pod koniec sierpnia wybraliśmy się na Islandię. Nie będę tu opisywać, jak piękny i zupełnie inny od wszystkiego, co do tej pory widziałam, jest tamtejszy krajobraz. A można by oczywiście pisać o tym długo i barwnie (poniżej znajdziecie kilka zdjęć z naszej podróży, które niestety tylko w niewielkim stopniu oddają urok tego kraju). Dzisiaj opowiem Wam za to o moich doświadczeniach z islandzką kuchnią, która na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo prosta i ograniczona ilością dostępnych składników, jednak po bliższym poznaniu zaskakuje ciekawymi smakami.



Lecąc na Islandię nie spodziewałam się wiele po tamtejszym jedzeniu. Słyszałam oczywiście historie o tradycyjnych islandzkich potrawach, jak gotowany barani łeb, czy zgniły rekin, które zapowiadają się tyleż intrygująco, co odstraszająco. Po tygodniu spędzonym na Islandii, z ulgą stwierdziłam, że na co dzień menu przeciętnego Islandczyka ma niewiele wspólnego z tymi ekstrawagancjami. Głównymi składnikami islandzkiej diety są ryby, owoce morza i baranina. Częściowo, przyrządzane w sposób tradycyjny, jak na przykład suszona ryba, która przypomina rybne chipsy. Jednak nie tylko. Podczas wyjazdu mieliśmy okazję próbować dań bazujących na tradycyjnych składnikach, za to przygotowanych w bardzo nowoczesny i wyrafinowany sposób. A. zachwycał się baraniną, a ja zakochałam się w kremie z homara. Jeśli chodzi o zupy, które na Islandii stanowią ważny element menu, do tradycyjnych należą ta z baraniny, rybna czy wspomniana z homara. Jednym z ciekawszych islandzkich wspomnień kulinarnych był obiad w pewnej restauracji na południu kraju, której menu bazowało tylko i wyłącznie na langustynkach. Tam jadłam najlepszą zupę z langustynek, której niestety nigdy nie będę w stanie odtworzyć w domu, gdyż jej wyjątkowy smak był zasługą wspaniałych, świeżych owoców morza wyłowionych tego samego dnia przez lokalnych rybaków. Drugie danie, czyli langustynki podawane w maślanym sosie też były obłędne - świeży składnik nie wymaga szczególnych zabiegów aby zachwycać.



O ile ryby i baranina to składniki, które w wyspiarskiej kuchni jakoś szczególnie nie zaskakują, szokujące było dla mnie odkrycie, że obecnie, prawdziwą narodową potrawą Islandczyków jest pylsur, czyli islandzki hot-dog. Z radością tę nowinę przyjęły moje dzieci, które przez cały tydzień z zapałem wcinały islandzkie hot-dogi. Pylsur to oczywiście niekwestionowany król islandzkiego street foodu, jednak uliczne jedzenie na Islandii ma do zaoferowania o wiele więcej. Moim wyborem numer jeden były grillowane szaszłyki z ryb i owoców morza oraz kremowa zupa z langustynek lub homara (tak, zupę sprzedaje się w budkach na ulicy i zajada z papierowego kubka).

Po powrocie do Polski zupa z langustynek śniła mi się po nocach. Niestety, dostać w Polsce langustynki takiej jakości jak na Islandii jest rzeczą niemożliwą. Postanowiłam więc przygotować podobną zupę, lecz z wykorzystaniem dużo łatwiej dostępnych u nas krewetek. Ok, przyznaję, że to nie to samo. Ale moja wersja inspirowana kuchnią islandzką też jest pyszna. Jeśli lubicie krewetki, spróbujcie koniecznie.

Składniki:

- 500 g krewetek w skorupkach
- 800 ml bulionu rybnego (ewentualnie warzywnego - jeśli wolimy mniej rybny smak)
- 180 ml białego wytrawnego wina
- 1 cebula
- 3 ząbki czosnku
- 2 szalotki
- 1 łyżka koncentratu pomidorowego
- 1 łyżeczka papryki w proszku
- 1 łyżeczka przyprawy curry
- 2 łyżki sosu sojowego
- 3 łyżki masła
- 250 ml śmietanki kremówki
- 1-2 łyżki soku z cytryny (do smaku)
- 1 łyżka cukru brązowego
- 2 łyżki mąki
- oliwa z oliwek
- sól i pieprz

Krewetki obierz ze skorupek. Cebulę pokrój w kostkę. W garnku o grubym dnie rozgrzej 4 łyżki oliwy z oliwek. Dodaj skorupki z krewetek oraz cebulę. Smaż, mieszając od czasu do czasu, przez około 2 minuty. Następnie dodaj bulion rybny i gotuj całość na małym ogniu przez ok. 40 minut. Odcedź wywar przez sito, przelej do średniej wielkości garnka.

Szalotkę pokrój w kostkę, czosnek pokrój w plasterki. Na patelni rozgrzej 4 łyżki masła i 2 łyżki oliwy z oliwek. Dodaj szalotkę, czosnek, paprykę w proszku i przyprawę curry. Mieszaj i smaż na średnim ogniu do momentu, aż warzywa zmiękną, tj. ok. 3-4 minuty. Dodaj koncentrat pomidorowy, wymieszaj całość i smaż jeszcze przez minutę, następnie dodaj wino i gotuj przez kolejne 5 minut. Cebulę i czosnek wraz z sosem ze smażenia dodaj do wywaru ze skorupek z krewetek. Gotuj przez kolejne 20 minut. Blenderem zmiksuj całość do uzyskania gładkiej konsystencji. Następnie dodaj obrane krewetki i gotuj całość jeszcze przez ok. 10 minut. Dodaj sos sojowy. Dopraw zupę sokiem z cytryny, brązowym cukrem, i ewentualnie solą i pieprzem (do smaku). Odlej do kubka kilka łyżek zupy, dodaj dwie łyżki mąki i wymieszaj dokładnie, a następnie zapraw zupę. Zdejmij garnek z palnika. Dodaj śmietankę, wymieszaj. Zupę podawaj posypaną odrobiną natki lub posiekanego szczypiorku. Smacznego!

Wracając do zdjęć z wyjazdu, przypomina mi się chłodne islandzkie powietrze. Na samą myśl założyłabym sweter i wzięła do ręki miskę kremowej, rozgrzewającej zupy. U nas powoli coraz zimniej, więc dzisiejszy przepis będzie jak znalazł na najbliższe miesiące.

23 wrz 2019

Gulasz z brązowej soczewicy i grzybów




Lubię wrzesień. Z kilku powodów.

Po pierwsze, wrzesień to powrót do wytęsknionej rutyny. Przy dwójce dzieci w wieku szkolnym, wakacje kojarzą mi się głównie z łataniem i zalepianiem kolejnych tygodni, tak, aby zapewnić młodym opiekę i rozrywkę. Powrót do szkolnego rytmu, regularnych treningów (naszych i dzieci) to chwila wytchnienia po wakacyjnych wygibasach. Mimo, że od poniedziałku do piątku nasze dni są zaplanowane niemal co do minuty, czuję się mniej zmęczona, niż podczas wakacji.

Po drugie, wrzesień to babie lato i inne pogodowe cuda. Uwielbiam wczesnojesienny kolor światła i poranne mgły. Nie przeszkadza mi nawet, że jest trochę chłodniej, bo można owinąć się ciepłym swetrem i oddychać rześkim powietrzem.

Po trzecie, a może jednak po pierwsze, wrzesień, to jeden z moich ulubionych sezonów w kuchni. Czas na najlepsze w roku pomidory, śliwki węgierki, dynię i… oczywiście GRZYBY!

Składniki:

- 180 g brązowej soczewicy
- 300 g grzybów leśnych
- 600 ml bulionu warzywnego
- 80 ml białego wina
- 1 cebula
- 3 ząbki czosnku
- 2 łyżki listków tymianku
- 2 łyżki octu balsamicznego
- 1/3 łyżeczki chili w płatkach
- oliwa z oliwek
- 1 łyżka masła
- 120 ml jogurtu naturalnego
- 1 łyżka soku z cytryny
- sól i pieprz

Cebulę pokrój w drobną kostkę, czosnek posiekaj. Soczewicę opłucz pod bieżącą wodą. W garnku o grubym dnie rozgrzej 3 łyżki oliwy z oliwek, dodaj cebulę i smaż kilka minut na małym ogniu, tj. do momentu aż się zeszkli. Następnie dodaj czosnek i chili, smaż przez ok. 1-2 minuty. Dodaj soczewicę, zalej ją bulionem warzywnym, dodaj wino. Wymieszaj i gotuj na średnim ogniu przez ok. 30 minut. Jeśli gulasz z soczewicy zbyt odparuje, dodaj bulionu (konsystencja sosu powinna być półpłynna).

W międzyczasie przygotuj grzyby. W pierwszej kolejności oczyść je szczoteczką z piasku i listków i pokrój na kawałki ok. 1,5 x 1,5cm. Na patelni rozgrzej 2 łyżki oliwy z oliwek, dodaj grzyby, dodaj 1/3 łyżeczkę soli i smaż przez ok. 6-7 minut. Następnie dodaj tymianek i wlej ocet balsamiczny, poczekaj aż całość octu odparuje, dodaj masło i zamieszaj. Zdejmij z ognia.



Po ok. 30 minutach gotowania soczewicy dodaj do niej podsmażone grzyby wraz z sosem powstałym przy ich smażeniu. Dopraw solą i pieprzem do smaku. Gotuj całość jeszcze przez ok. 10 minut, tj. do momentu, aż soczewica będzie miękka.

W międzyczasie do jogurtu dodaj sok z cytryny, wymieszaj. Gotowy gulasz podawaj z dodatkiem jogurtu, posypany świeżo zmielonym pieprzem i listkami tymianku. Smacznego!

8 lip 2019

Chlebek ze świeżymi ziołami




Tak sobie wczoraj pomyślałam, że nazwa bloga jest wciąż aktualna. Weekend to czas, kiedy mogę sobie pozwolić na małe szaleństwo w kuchni - tak było osiem lat temu, kiedy powstawało "Menu na weekend", tak jest i dziś. Oczywiście od poniedziałku do piątku też gotuję, tylko trochę inaczej... W kwestii, że zdrowo, sezonowo i dobrej jakości, nic się nie zmienia. Zasadnicza różnica polega na tym, że musi być szybko i efektywnie. Mam kilka takich obiadowych hitów, które jestem w stanie przygotować w 20 minut - nieocenione, kiedy po pracy i wszystkich naszych popołudniowych treningach wchodzę do kuchni i muszę jakoś ogarnąć obiad na następny dzień.

Tymczasem kolejny weekend za nami, tak przyznaję, częściowo spędzony w kuchni. Jak zwykle przygotowałam tygodniowy zapas hummusu. Robiliśmy krewetki i halibuta. Ponieważ I. po dwóch tygodniach wrócił z obozu, obowiązkowo było też sphaghetti, rosół i babeczki z malinami. M. na powitanie brata przygotowała ciastka maślane. Na niedzielne śniadanie zażyczyła sobie standardowo pancakes, my natomiast jedliśmy shakshukę. Upiekłam dzieciom pitę. I zrobiłam jeszcze ten pyszny chlebek z dodatkiem świeżych ziół, który widzicie na zdjęciu. Jest cudowny, z chrupiącą skórką, pachnący ziołami i dymką. Pomyślałam, że muszę zapisać ten przepis, aby nie popadł w zapomnienie.

Składniki:

Ciasto
- 500 g mąki na pizzę
- 320 ml ciepłej wody
- 20 g świeżych drożdży
- 1 łyżka cukru
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- 1 łyżeczka soli

Ziołowy farsz
- 15 g świeżego oregano (same listki)
- 5 g świeżego tymianku (same listki)
- 10 g natki (same listki)
- 2 dymki
- 50 ml oliwy z oliwek
- pieprz i sól

W pierwszej kolejności przygotuj rozczyn z drożdży. Drożdże pokrusz do miseczki. Dodaj cukier i mieszaj do uzyskania płynnej konsystencji. Następnie dodaj 2 łyżki mąki i wymieszaj dokładnie. Do drożdży wlej 150 ml ciepłej wody, wymieszaj całość dokładnie. Miskę przykryj czystą ściereczką i pozostaw w ciepłym miejscu na ok. 15 minut.

W międzyczasie przygotuj ziołowy farsz - zioła i dymkę posiekaj drobno, dodaj do miski razem z oliwą, dopraw solą i pieprzem, wymieszaj całość.



Przesiej mąkę do dużej miski. Dodaj sól i wymieszaj. Następnie dodaj gotowy rozczyn z drożdży, wlej pozostałą wodę i oliwę, wymieszaj składniki drewnianą łyżką. Ciasto przełóż na oprószoną mąką płaską powierzchnię i zagniataj przez ok. 10 minut (wyrobione ciasto powinno być gładkie i elastyczne). Ciasto przełóż do wysmarowanej oliwą miski, przykryj czystą ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce na ok. 1,5 godziny aby wyrosło (powinno podwoić swoją objętość). Po tym czasie ciasto przełóż ponownie na lekko oprószony mąką blat, zagniataj krótko, a następnie podziel na 6 porcji (każdą uformuj w kulę). Kule ciasta odstaw do wyrośnięcia na ok. 10 minut.

Rozgrzej piekarnik do 230 stopni. Blachę wyłóż papierem do pieczenia. Każdą kulę rozwałkuj na placek o grubości ok. 3 mm. Każdy placek posmaruj mieszanką ziół. Następnie zawijaj ciasto w następujący sposób - wyobraź sobie, że ciasto jest podzielone w poprzek na trzy części; górną część zawiń do środka i podobnie dolną część też zawiń do środka; w ten sposób trzy części nałożą się na siebie i powstanie cienki prostokąt. Następnie zawijaj ciasto w podobny sposób (na trzy), składając części ciasta z lewej i prawej strony do środka (uzyskasz mały kwadrat). Każdą porcję ciasta wysmaruj oliwą z oliwek i rozpłaszcz dłońmi na kwadrat o bokach ok. 15 cm. Każdą z porcji ciasta piecz w piekarniku przez ok. 15 minut (lub do momentu, aż się zrumieni). Najbardziej lubię chlebek, kiedy jest jeszcze ciepły, ale całkiem nieźle się przechowuje i następnego dnia wciąż jest chrupiący na zewnątrz i lekko wilgotny w środku.

25 cze 2019

Odwrócone ciasto z brzoskwiniami




Cóż powiedzieć - gorąco... Przyznaję otwarcie - mój pomysł na pieczenie ciasta w tym tygodniu był raczej nietrafiony. Nie wiem, czy ktoś poza mną jest na tyle szalony, żeby odpalić piekarnik przy 30 stopniach. Odwrócone ciasto z brzoskwiniami jest super fajnym i bardzo sezonowym pomysłem na deser, jednak polecam go wypróbować, jak już zrobi się trochę chłodniej.

Może nie zabrzmiało to zbyt zachęcająco... Uczciwie ostrzegając przed włączaniem piekarnika w tym tygodniu, chciałam jednocześnie podkreślić, że rzecz jest naprawdę pyszna i godna przetestowania. Pomysł zaczerpnęłam z mojej niezawodnej "Annie Bell's Baking Bible".

Składniki:

Glazura
- 100 g miodu
- sok z połowy cytryny
- 1 łyżeczka mąki kukurydzianej lub ziemniaczanej

Brzoskwinie
- 5 brzoskwiń (przekrojonych na pół, bez pestki)
- 30 g cukru trzcinowego
- 30 g masła

Ciasto
- 150 g masła
- 150 g drobnego cukru
- 2 jajka
- starta skórka z jednej cytryny
- 125 ml mleka
- 200 g mąki tortowej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia



Przygotuj glazurę. Miód, 100 ml wody i sok z cytryny gotuj w rondelku do momentu, aż się zagotuje. Mąkę ziemniaczaną lub kukurydzianą rozprowadź w dwóch łyżkach wody i dodaj do gotującego się miodu z wodą i cytryną. Wymieszaj i gotuj na małym ogniu przez ok. 2 minuty, tj. do momentu, aż glazura lekko zgęstnieje. Przelej do miseczki i odstaw do ostygnięcia.



Rozgrzej piekarnik do 190 stopni. Cukier trzcinowy utrzyj z masłem. Następnie masą wysmaruj równo dno formy do pieczenia (o średnicy ok. 20 cm i nieprzywierającym dnie). Ułóż brzoskwinie na dnie formy skórką do góry.

Przygotuj ciasto - przy pomocy robota kuchennego utrzyj masło z cukrem na gładką masę. Następnie dodawaj po jednym jajku, cały czas ucierając ciasto. Do naczynia z ciastem wlej mleko, dodaj skórkę z cytryny, mąkę i proszek do pieczenia i wymieszaj całość drewnianą łyżką, aż do uzyskania jednorodnej konsystencji. Ciasto przełóż łyżką na wierzch brzoskwiń i piecz w piekarniku przez ok. 40-50 minut (tj. do momentu, aż wierzch ciasta zbrązowieje, a wbity szpikulec będzie suchy). Wyjmij ciasto z piekarnika, oddziel nożem brzegi od formy i poczekaj 15 minut, aż trochę przestygnie. Następnie ściągnij kołnierz formy, na wierzchu połóż duży talerz i odwróć ciasto. Ostrożnie zdejmij dno formy (najlepiej zrobić to przy pomocy dużego noża). Ciasto możesz podać od razu, na ciepło, lub jak już ostygnie, w temperaturze pokojowej. Tuż przed podaniem polej je glazurą z miodu i soku z cytryny. Smacznego!

23 cze 2019

Bakłażan zapiekany z oscypkiem




Zaczęły się wakacje. W domu pusto - dzieci wyjechały. Od miesiąca byłam bardzo podekscytowana perspektywą wolnego. Myślałam sobie, że jak wyjadą, będę robić wszystko - odpoczywać, sprzątać, czytać, gotować. I to gotować na całego. Zrobię mega super wymyślne dania, takie na przykład domowe ravioli albo makaron szafranowy. Tak sobie planowałam. No i pojechały. A ja co? Od rana snuję się z kąta w kąt i nie umiem sobie znaleźć miejsca. Nawet książki nie jestem w stanie czytać.

W totalnym roztargnieniu ugotowałam więc coś na szybko i poszłam z A. na bardzo długi spacer. Gdybyście więc na weekend mieli jakieś inne plany, niż długie godziny spędzone w kuchni, polecam ten oto prosty i szybki przepis na bakłażana.

Składniki:
- 1 mały bakłażan
- 4 średnie pomidory
- 2 małe cebule
- 3 ząbki czosnku
- 1/2 papryczki chili
- 1 łyżka koncentratu pomidorowego
- 6 plastrów oscypka
- oliwa z oliwek
- świeże listki bazylii
- sól i pieprz
- cukier brązowy



Bakłażana umyj i pokrój w plastry o grubości ok. 1 cm. Dopraw z dwóch stron solą i pieprzem, posmaruj za pomocą pędzla oliwą z oliwek (dzięki temu tłuszcz rozłoży się równo i bakłażan nie będzie nim przesiąknięty). Bakłażana grilluj na patelni grillowej po ok. 10 minut z każdej strony, lub do momentu, aż lekko zbrązowieje i pojawią się na nim charakterystyczne ciemne paski. Cebulę pokrój w drobną kostkę. Czosnek obierz i posiekaj. Papryczkę chili oczyść z nasion i pokrój drobno. Na patelni rozgrzej 3 łyżki oliwy z oliwek, dodaj cebulę, czosnek i papryczkę. Smaż na średnim ogniu do momentu, aż warzywa się zeszklą. Następnie odsuń cebulę i czosnek na boki i zrób miejsce na środku patelni, dodaj koncentrat pomidorowy i smaż przez ok. 2 minuty. Następnie wymieszaj warzywa z koncentratem. Pomidory pokrój w kostkę, dodaj do cebuli i czosnku. Dodaj bakłażana. Dopraw solą, pieprzem i cukrem brązowym (do smaku). Smaż na średnim ogniu przez ok. 10 minut.

Rozgrzej piekarnik do 190 stopni. Warzywa przełóż do naczynia żaroodpornego, na wierzchu ułóż plastry oscypka. Piecz do momentu, aż ser zacznie się topić. Wyjmij z piekarnika, posyp świeżą bazylią. Podawaj gorące!

10 cze 2019

Focaccia z rozmarynem i solą morską




Przepis, który znajdziecie poniżej, to rzecz prosta i podstawowa. Być może powiecie nawet, że nudna. Już się tłumaczę. Otóż od dawna wyznaję zasadę, że zanim pozwolę sobie popłynąć w kuchni, staram się jak najlepiej poznać podstawy. Jestem zdania, że w gotowaniu istotny jest nie tylko polot i wyobraźnia, ale także (a może przede wszystkim) dobra baza.

Focaccia, bo o niej dzisiaj mowa, to rodzaj włoskiego pieczywa. Ciasto przygotowuje się w zasadzie tak, jak to na pizzę. Ten nieskomplikowany wypiek jest gotowy w zaledwie dwie godziny i zawsze robi furorę. Focaccię podaję najczęściej jako przekąskę na początek imprezy - jeszcze ciepłą, z chrupiącą skórką i pachnącą rozmarynem. Chlebek za każdym razem znika do ostatniego okruszka.

Składniki:
- 500 g mąki na pizzę
- 320 ml ciepłej wody
- 20 g świeżych drożdży
- 1 łyżka cukru
- 40 ml oliwy z oliwek
- 1 łyżeczka soli
- 1-2 łyżki soli morskiej (do posypania)
- gałązka świeżego rozmarynu

W pierwszej kolejności przygotuj rozczyn z drożdży. Drożdże pokrusz do miseczki. Dodaj cukier i mieszaj do uzyskania płynnej konsystencji. Następnie dodaj 2 łyżki mąki i wymieszaj dokładnie. Do drożdży wlej 150 ml ciepłej wody, wymieszaj całość dokładnie. Miskę przykryj czystą ściereczką i pozostaw w ciepłym miejscu na ok. 15 minut.

Przesiej mąkę do dużej miski. Dodaj sól i wymieszaj. Następnie dodaj gotowy rozczyn, wlej pozostałą wodę i oliwę, wymieszaj składniki drewnianą łyżką. Ciasto przełóż na oprószoną mąką płaską powierzchnię i zagniataj przez ok. 10 minut (wyrobione ciasto powinno być gładkie i elastyczne). Następnie rozwałkuj je i przełóż do formy do pieczenia (ok. 20 cm x 30 cm) wysmarowanej oliwą z oliwek lub wyłożonej papierem do pieczenia. Przykryj czystą ściereczką i odłóż do wyrośnięcia na ok. 40 minut. Następnie zrób w cieście wgłębienia kciukiem i odstaw jeszcze na 10 minut. Posyp solą morską i wetknij igiełki rozmarynu. Ciasto piecz w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez ok. 40 minut. Focaccię lekko przestudź na kratce i podawaj jeszcze ciepłą. Smacznego!

6 cze 2019

Gnocchi w sosie ze szparagów i mleka migdałowego




Od kiedy pamiętam, Matylda zawsze uwielbiała towarzyszyć mi w przyrządzaniu posiłków. A że jest dzieckiem ambitnym, interesują ją jedynie te najbardziej wymagające zadania. Wciąż uczę się cierpliwości regularnie wyciągając z ciasta skorupki jajek, czy też biegając ze ścierką po całej kuchni, która nie wiedzieć kiedy i jak pokrywa się grubą warstwą mąki. Matylda nie dość, że ambitna, jest też dzieckiem niezwykle kreatywnym i spontanicznym. Potrafi o abstrakcyjnej wieczornej porze wpaść na genialny pomysł robienia pierogów, naleśników, gofrów lub innych interesujących dań. I ponieważ jest osobą nie tylko ambitną, kreatywną i spontaniczną, ale również najbardziej upartą, jaką widział świat, nie ma sposobu żeby wybić jej te fantastyczne pomysły z głowy. Scenariusz wieczoru za każdym razem jest ten sam. Obie lądujemy w kuchni, po czym moja córka po chwili euforii i skubnięciu kawałka naleśnika, beztrosko pozostawia mnie z całym bajzlem.

Uczciwie muszę jednak przyznać, że i ja uwielbiam, kiedy Matylda ze mną gotuje. Mimo tego całego bałaganu. Bo to jest czas, który mamy tylko dla siebie. Matylda uczy się ode mnie, a ja od Matyldy (jest taka pomysłowa). Poza tym wspólne gotowanie to po prostu fantastyczna zabawa!

Wczoraj moje dziecko dość spontanicznie dołączyło do mnie w kuchni - mąka i coś, co wygląda jak ciasto podziałało jak magnes. Okazuje się, że robienie gnocchi jest dziecinnie proste (dosłownie) - Matylda poradziła sobie z tym bez najmniejszego problemu.

Przepis, który znajdziecie poniżej, jest wegański. Gnocchi przygotowałam z samych ziemniaków i mąki (bez jajek). Sos na bazie szparagów i mleka migdałowego, z dodatkiem białego wina, jest lekki i cudownie oblepia kluseczki.

Składniki (4 porcje):

Gnocchi:
- 800 g ziemniaków
- mąka pszenna (ok. 200g lub waga odpowiadająca 30% wagi ugotowanej masy ziemniaczanej)
- 1 płaska łyżka soli

Sos:
- 1 pęczek zielonych szparagów
- 125 białego wytrawnego wina
- 200 ml bulionu warzywnego
- 250 ml mleka migdałowego
- 1/2 cebuli
- 2 łyżki soku z cytryny
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- sól i pieprz




Ziemniaki gotuj w mundurkach w osolonej wodzie przez ok. 35-40 minut, tj. do momentu aż będą miękkie. Odcedź je, następnie jeszcze ciepłe ułóż na desce do krojenia i przekrój na połówki, tak aby odparowały. Następnie łyżką wydrąż miąższ i rozetrzyj go praską (opcjonalnie możesz użyć maszynki do mielenia). Zważ masę ziemniaczaną, a następnie odmierz taką ilość mąki, której waga będzie odpowiadać 30% wagi ziemniaków. Przełóż ziemniaki na blat, dopraw ewentualnie solą (do smaku) i przesiej mąkę. Szybko połącz składniki na gładkie ciasto, ale go nie wyrabiaj. Następnie podziel na kilka porcji, każdą roluj dłońmi na lekko oprószonej mąką powierzchni na wałek o średnicy ok. 1-1,5 cm. Wałki ciasta lekko rozpłaszcz dłońmi, następnie pokrój je w poprzek na kluseczki (ok. 1,5 x 1,5 cm). Dodatkowo, można zrobić widelcem żłobienia w kluseczkach, dzięki czemu sos lepiej je oblepi. W dużym garnku zagotuj wodę (należy ją lekko osolić). Do gotującej się wody wrzuć porcję gnocchi i gotuj do momentu, kiedy wypłyną na powierzchnię. Ugotowane gnocchi przełóż łyżką cedzakową na płaski talerz, aby trochę odparowały. Podobnie postępuj z kolejnymi porcjami.



Przygotuj sos. Cebulę obierz i pokrój w drobną kostkę. Na patelni rozgrzej oliwę i smaż cebulę przez kilka minut (do momentu aż się zeszkli). Następnie wlej wino i odparuj alkohol. Wlej na patelnię bulion warzywny i odparuj połowę. Następnie wlej mleko migdałowe i gotuj na średnim ogniu aż zgęstnieje (ok. 10 minut). W międzyczasie przygotuj szparagi. Odłam twarde, białe końcówki (wyrzuć je), a łodygi pokrój na kilkucentymetrowe kawałki i dodaj do gotującej się, lekko osolonej i posłodzonej wody. Szparagi gotuj przez ok. 6-7 minut. Następnie połowę szparagów zmiksuj blenderem i przetrzyj przez sito. Dodaj do sosu z mleka migdałowego i wymieszaj. Dopraw sokiem z cytryny i ewentualnie solą (do smaku). Do sosu dodaj pozostałe kawałki szparagów i ugotowane gnocchi. Wymieszaj i przełóż na talerze. Danie oprósz świeżo zmielonym pieprzem i skrop oliwą z oliwek. Smacznego!

14 maj 2019

Zupa z grillowanych porów i pomidorów




Herbata stygnie zapada zmrok, a pod piórem ciągle nic. Jakby zamienić "herbata" na "przepis" pasowałoby idealnie. W każdym razie, żeby rzecz nie popadła w zapomnienie i nie utonęła w gąszczu przepisów, które nigdy nie zostały opublikowane, nie czekając na natchnienie, poniżej przedstawiam pomysł na fantastyczną zupę z grillowanych warzyw.

Warzywa do tej zupy powinny być przygotowane na grillu. Od biedy można użyć patelni grillowej, jednak to zdecydowanie nie to samo. Grill nadaje tego wyjątkowego aromatu i sprawia, że ta prosta kompozycja (która składa się w zasadzie z dwóch rodzajów warzyw) ma ciekawy i wielowymiarowy smak.

Dodam jeszcze, że inspirację zaczerpnęłam z książki "Soul. A chef's culinary evolution in 150 recipes" autorstwa Todda Richardsa.

Składniki:
- 1 por
- 8 średniej wielkości dojrzałych pomidorów
- 130 ml białego wytrawnego wina
- 2 łyżki octu winnego
- 3 listki laurowe
- 1/3 czerwonej papryczki chili
- ok. 16 krewetek królewskich z pancerzykami
- 150 g kolorowej fasolki szparagowej
- świeże zioła – listki bazylii, kolendry
- oliwa z oliwek
- 1 łyżka cukru trzcinowego
- sól i pieprz




Białą część pora przekrój w poprzek na dwie części, a następnie każdą z części wzdłuż na pół. Pora wysmaruj oliwą z oliwek, oprósz solą i pieprzem. Grilluj na średnio rozgrzanym grillu przez ok. 4 minuty z każdej strony. Każdego pomidora przekrój na pół, wysmaruj oliwą i grilluj skórką do góry przez ok. 5 minut, lub do momentu, aż z pomidorów zacznie uwalniać się sok.

W międzyczasie fasolkę szparagową przytnij na końcach i gotuj w lekko osolonej wodzie przez ok. 6 - 7 minut. Pozostaw wodę z gotowania fasolki - może być potem potrzebna do rozrzedzenia zupy.

Krewetki obierz z pancerzyków. W rondlu rozgrzej 3 łyżki oliwy z oliwek, dodaj grillowane pory, pomidory, pancerze krewetek, listki laurowe oraz papryczkę chili. Smaż na średnim ogniu, mieszając od czas do czasu, przez ok. 10 minut. Następnie dodaj wino i ocet winny, wymieszaj i gotuj przez 5 minut. Odstaw zupę na chwilę, żeby trochę ostygła. Wyjmij liście laurowe i pancerze krewetek. Miksuj zupę do uzyskania gładkiej konsystencji, dopraw solą i pieprzem, dodaj cukier trzcinowy. Jeśli zupa będzie zbyt gęsta, dolej odpowiednią ilość wody z gotowania fasolki.

Krewetki dopraw solą i smaż na oddzielnej patelni na oliwie z oliwek przez ok. 2-3 minuty (do momentu, aż zrobią się różowe). Zupę nalej do talerzy, dodaj krewetki, fasolkę szparagową i świeże zioła. Możesz doprawić zupę pieprzem lub ostrą papryczką oraz skropić oliwą z oliwek.


8 maj 2019

Sałatka z grillowanego bakłażana



Drodzy, to co widzicie na zdjęciu to rzecz bajecznie prosta, piękna i smaczna. Wprawdzie pogoda chwilowo nas nie rozpieszcza, jednak czas grillowania rozpoczął się nieodwołanie. Zrobienie tej sałatki jest prawie tak nieskomplikowane, jak rzucenie kiełbasy na grilla. A że nie jadam kiełbasy...

Składniki

- 1 bakłażan
- 1/2 granatu
- 150 g jogurtu naturalnego
- sok z połowy cytryny
- 1 ząbek czosnku
- 2 łyżki orzeszków piniowych
- świeże zioła – listki mięty, bazylii, kolendry
- oliwa z oliwek
- sól i pieprz

Przygotuj czosnkowy jogurt – czosnek obierz i posiekaj drobno, jogurt przelej do miseczki, dodaj czosnek i sok z cytryny, dopraw solą. Bakłażana umyj i pokrój w plastry o grubości ok. 1 cm. Dopraw z dwóch stron solą i pieprzem, posmaruj za pomocą pędzla oliwą z oliwek (dzięki temu tłuszcz rozłoży się równo i bakłażan nie będzie nim przesiąknięty). Bakłażana grilluj na kratce po ok. 10 minut z każdej strony, lub do momentu, aż lekko zbrązowieje i pojawią się na nim charakterystyczne ciemne paski. Orzeszki piniowe upraż na suchej patelni.

Ułóż plastry bakłażana w jednej warstwie na płaskim talerzu. Polej czosnkowym jogurtem, posyp ziarnami granatu, świeżymi ziołami oraz orzeszkami. Osobiście lubię w tego typu sałatkach dużo zielonego, ale proporcje dodatków mogą być oczywiście dowolne. Udanego grillowania!

6 maj 2019

Placki z cukinii i świeżej kukurydzy



Wracam do rzeczywistości po cudownej majówce. Od rana próbuję jakoś poukładać plany na najbliższe dni. Jest to dość karkołomne zadanie, gdyż w kalendarzu zabrakło mi kratek. Moje kochane siostry, których nie widziałam od miesięcy, zjeżdżają do Polski. Jestem oczywiście bardzo szczęśliwa i podekscytowana, w końcu szykuje się kilkutygodniowe rodzinne święto. No ale coś za coś... Wygląda na to, że będę musiała stanąć na głowie, żeby te wszystkie przyjemności połączyć z codziennymi obowiązkami.

Jeszcze przed majówką obiecałam Wam przepis na placki z cukinii ze świeżą kukurydzą. Mimo, że od dziś przez najbliższe tygodnie pozostanę w głębokim niedoczasie, obiecałam sobie, że nie zaniedbam bloga. Oto więc zapowiedziany przepis. Wracam do niego bardzo często. Po pierwsze ze względu na jego prostotę, po drugie dlatego, że bardzo lubię, jak ziarna kukurydzy pstrykają w ustach...



Składniki (dla 2-4 osób)

Placki:
- 3 jajka
- 70 g mąki pszennej
- 30 g mąki kukurydzianej
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 3/4 łyżeczki kminu rzymskiego
- 1 łyżeczka kolendry
- 1/2 łyżeczki kurkumy
- 1 średnia cukinia
- ziarna z 1 kolby kukurydzy
- 1 czerwona papryka
- 3 dymki
- 15 g posiekanej świeżej kolendry
- 1/2 posiekanej czerwonej papryczki chilli
- 250 ml oleju rzepakowego

Do podania:
- 150 g jogurtu naturalnego
- 1 ząbek czosnku
- sok z połowy cytryny
- szczypta soli
- świeża mięta

Jajka, mąkę pszenną i kukurydzianą, kmin, kurkumę, kolendrę i sól przełóż do dużej miski i dokładnie wymieszaj. Cukinię zetrzyj na grubej tarce, paprykę obierz i pokrój w cienkie paski. Dymkę i papryczkę chilli posiekaj drobno. Cukinię, paprykę, dymkę, papryczkę i kolendrę dodaj do masy z mąki i jajek, wymieszaj dokładnie. W oddzielnej miseczce wymieszaj jogurt z drobno posiekanym czosnkiem, dopraw solą.

Na patelni rozgrzej olej. Układaj placki na rozgrzanej patelni (1 placek = 1 czubata łyżka stołowa masy). Smaż je po ok. 3 minuty z każdej strony, lub do momentu, aż nabiorą brązowozłocistego koloru. Gotowe placki podawaj z jogurtem czosnkowym posypane listkami świeżej mięty. Smacznego!

28 kwi 2019

Najlepsze grillowane jajka z pomidorami i papryką



Niestety, weekend dobiega ku końcowi. Wróciliśmy z A. do Warszawy, dzieci zostały u dziadków. Smutno bez nich. Pogoda też się nagle jakaś taka depresyjna zrobiła... Nic tylko siąść i płakać.

Tak jednak nie robimy, bo to nic nie daje. W chwilach smutku należy sobie zapewnić jakieś zajęcie. Przesadziliśmy więc jakieś dzikie stado roślin doniczkowych, włączyliśmy super miłą niedzielną muzyczkę i rozpaliliśmy grilla. Nasza lodówka nie miała niestety do zaoferowania zbyt wiele, ale wystarczyło. Zobaczcie zresztą sami.



Do przygotowania tego dania potrzebujesz: grilla, patelni żeliwnej oraz następujących składników:

Składniki (dla 2-4 osób)

- 4 jajka
- 2 papryki
- 3 pomidory
- 1 łyżka koncentratu pomidorowego
- 2 małe cebule
- 3 ząbki czosnku
- 70 g młodego szpinaku
- ostra papryczka w proszku
- 3-4 łyżki oliwy z oliwek
- pieprz i sól
- listki świeżego tymianku

Przygotuj warzywa: paprykę oczyść z nasion i pokrój w cienkie paski, pomidory pokrój w dość grubą kostkę, cebulę obierz i pokrój w drobną kostkę, czosnek obierz i posiekaj. Na żeliwną patelnię wlej oliwę z oliwek, przełóż patelnię na grilla w strefę intensywnego ognia. Dodaj cebulę i czosnek i grilluj przez ok. 4-5 minut, lub do momentu, aż cebula się zeszkli. Następnie dodaj paprykę i grilluj przez kilka minut. Kiedy papryka będzie miękka, dodaj pomidory i ostrą papryczkę, wymieszaj warzywa i zamknij pokrywę grilla. Grilluj warzywa przez ok. 15 minut. Następnie wmieszaj koncentrat pomidorowy i grilluj całość jeszcze przez kilka minut. Dodaj świeży szpinak, wymieszaj całość. Zrób cztery zagłębienia w sosie i wbij jajka. Znowu zamknij pokrywę grilla i grilluj danie przez kolejne 4 minuty. Kiedy białka jajek całkowicie się zetną, zdejmij patelnię z grilla.

Danie posyp listkami świeżego tymianku, oprósz solą i pieprzem. Podawaj gorące z dodatkiem świeżego pieczywa. Zwykła bagietka będzie idealnie pasować do tego dania - zamoczona w sosie i płynnych żółtkach jajek smakuje obłędnie...

27 kwi 2019

Tortilla kukurydziania



Zakup praski do tortilli był strzałem w dziesiątkę. Marzyłam o niej od dawna. Przyznam się Wam, że wielokrotnie próbowałam rozprasowywać tortillę za pomocą wałka kuchennego, ale jakoś nigdy mi to dobrze nie wychodziło. Przy użyciu praski okazuje się to dziecinnie proste! I daje tyle przyjemności.

Przygotowanie domowej tortilli wcale nie jest czasochłonne. Ciasto robi się dosłownie chwilę, ponieważ masa harina nie zawiera glutenu (nie ma więc sensu długotrwałe zagniatanie ciasta). Przygotowanie świeżej tortilli nawet w ciągu tygodnia (kiedy czasu na gotowanie mam raczej niewiele) nie jest żadnym problemem. W lodówce zawsze mam w słoiku domową salsę. Reszta składników dobrana jest losowo, w zależności od tego, co akurat znajdę w lodówce. Składniki, które najczęściej wykorzystuję (poza salsą oczywiście) to: awokado, śmietana, czerwona cebula, świeża kolendra, fasola, ostre papryczki, sałata, twaróg, żółty ser. Inspiracji na kombinacje składników szukam też w moich ulubionych meksykańskich książkach kulinarnych – jest więc różowa biblia "Mexico. The Cookbook" wydana przez Phaidon oraz pozycja, którą nabyłam ostatnio "Nopalito: a Mexican Kitchen" autorstwa Gonzalo Guzmanstacy i Stacy Adimando. Obie polecam z czystym sumieniem.

Ponieważ chorobliwie nie lubię wyrzucać jedzenia, codziennie zarządzam lodówką, planuję, organizuję i przetwarzam. Pomidor i papryka, nawet jeśli straciły swoją jędrność, z powodzeniem mogą zostać wykorzystane do przygotowania pysznej salsy. Poniżej znajdziecie prosty przepis na jedną z moich ulubionych. Salsę możecie przechowywać w lodówce do kilku dni.

Jeśli chodzi o samą tortillę, jej również nie wyrzucamy! Ostudzone placki należy owinąć w czystą, lnianą ściereczkę i przełożyć do plastikowego pojemnika. Tak zapakowaną można przechowywać w lodówce przez ok. 4 dni.

Placki tortilla (dla 2-4 osób)

- 150 g niebieskiej masa harina
- ok. 150 ml gorącej wody
- szczypta soli

Przesyp masa harina i szczyptę soli do miski, wymieszaj dokładnie. Dolej gorącej wody i wymieszaj składniki widelcem. Następnie, wyrabiaj ciasto w dłoniach. Kiedy składniki się połączą i masa będzie gładka i zwarta (może być konieczne dodanie jeszcze niewielkiej ilości wody), utwórz z ciasta kulę. Następnie ciasto podziel na kulki wielkości piłki golfowej. Z papieru do pieczenia wytnij dwa kwadratowe arkusze o bokach o kilka centymetrów dłuższych niż średnica praski do tortilli. Wkładaj kulki tortilli do praski pomiędzy dwa arkusze papieru do pieczenia. Przy pomocy praski rozprasowuj placki. Tortillę smaż na suchej, dobrze rozgrzanej patelni z nieprzywierającym dnem. Tortillę smaż przez ok. 50-60 sekund z każdej strony.

Salsa z pomidorów i papryki

- 2 czerwone papryki
- 3 pomidory
- ½ świeżej papryczki chilli (oczywiście może być więcej / mniej w zależności ulubionego poziomu ostrości)
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- ½ łyżeczki kminu rzymskiego
- 2-3 łyżki grubo posiekanej świeżej kolendry
- sok z 1/2 limonki (lub do smaku)
- sól

Paprykę oczyść z nasion i pokrój na spore kawałki, ostrą papryczkę podobnie, pomidory pokrój na ćwiartki, cebulę obierz i pokrój w grube pióra. Wszystkie warzywa przełóż do naczynia żaroodpornego, włóż do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni i piecz przez ok. 30 minut (na sucho, bez dodatku oliwy) . Lekko przestudzone warzywa przełóż do blendera kielichowego. Dodaj grubo posiekaną kolendrę, kmin rzymski, sok z limonki i sól (do smaku) i miksuj, lecz nie za długo, żeby struktura pozostała lekko grudkowata. Salsę przełóż do wyparzonego słoika. I gotowe.

Dodatki

- kwaśna śmietana
- ugotowana czerwona fasola
- awokado
- czerwona cebula pokrojona w cienkie pióra
- ostra zielona papryczka pokrojona w cienkie plasterki
- posiekana świeża kolendra

Świeżą tortillę ułóż na talerzach, każdy placek posmaruj salsą. Następnie układaj pozostałe składniki (w proporcji - wedle uznania) w kolejności: fasolę, awokado, czerwoną cebulę, śmietanę, ostrą papryczkę i kolendrę. Smacznego!

24 kwi 2019

Pizzette i muhamarra



Wprawdzie obiecałam w tym tygodniu przepis na domowej roboty tortillę, ale w międzyczasie, tak na szybko, chciałabym Wam podsunąć prosty przepis na rewelacyjny chlebek z grilla. W najbliższych dniach pogoda ma być całkiem niezła, może więc będziecie mieli okazję do wypróbowania tego przepisu. Jeśli chodzi o ciasto przygotowuję je identycznie jak na pizzę. Podobnie, jak pizzę, chlebek ten należy grillować bardzo krótko w wysokiej temperaturze (powyżej 220 stopni), dlatego grill powinien być bardzo dobrze rozgrzany. Odpowiednio przygotowane ciasto położone na kratkę od grilla po chwili zacznie "bąblować". Gdy na chlebku pojawią się charakterystyczne ciemne prążki, oznacza to, że jest gotowy.

Tak przygotowana pizzetta jest hitem każdego grilla i znika do ostatniego okruszka. Uwielbiają ją wszyscy, nawet moje wybredne dzieci. Wiadomo, nie ma nic lepszego niż ciepłe, świeże pieczywo. Dodatkowo, chlebek ten ma tę przewagę nad pieczywem z piekarnika, że grill nadaje mu wspaniałego aromatu. Jestem przekonana, że gdy raz spróbujecie, będziecie wracać do tego przepisu.

Grillowana pizzetta pasuje oczywiście do wszystkiego, jednak osobiście lubię najbardziej maczać ją w różnego rodzaju domowych pastach i dipach. Poniżej znajdziecie mały bonus - przepis na muhamarrę, paprykową pastę według tradycyjnego syryjskiego przepisu.



Pizzette (8 sztuk)
Składniki:

- 500 g mąki pszennej
- 7 g suszonych drożdży
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- 1 łyżeczka soli
- 330 ml wody

Mąkę przesyp do miski. Dodaj sól i drożdże, wymieszaj. Następnie zrób w środku wgłębienie i wlej w nie wodę i łyżkę oliwy. Mieszaj ciasto do momentu, aż składniki się połączą. Następnie przenieś ciasto na posypaną mąką powierzchnię i zagniataj je przez ok. 10 minut. Gotowe ciasto powinno być gładkie i elastyczne, ale nie powinno się lepić. Ciasto przełóż do wysmarowanej oliwą miski, przykryj czystą ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce na ok. 1,5 godziny aby wyrosło (powinno podwoić swoją objętość). Po tym czasie ciasto przełóż ponownie na lekko oprószony mąką blat, zagniataj krótko, a następnie podziel na 8 porcji (każdą uformuj w kulę). Kule ciasta odstaw do wyrośnięcia na ok. 15 minut. Następnie, na lekko oprószonym mąką blacie, rozwałkuj każdą pizzettę na placek grubości ok. 3 mm. Przełóż na dobrze rozgrzanego grilla. Kiedy ciasto zacznie rosnąć i od strony ognia pojawią się ciemne prążki, odwróć je na drugą stroną. Grilluj do momentu, aż druga strona lekko się zrumieni. Powinno to zająć kilka minut.




Muhamarra
Składniki:

- 2 czerwone papryki
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- 4 łyżki melasy z granatu
- 1 łyżka tahini
- 1 łyżeczka chilli w proszku
- 1/2 łyżeczki kminu rzymskiego
- 1/2 łyżeczka soli
- 150 g orzechów włoskich (grubo posiekanych)
- 50 g bułki tartej

Paprykę piecz w całości w piekarniku w temperaturze 190 stopni przez ok. 30 minut. Skórka powinna być mocno przypieczona. Przełóż paprykę do garnka i przykryj pokrywką, poczekaj aż trochę ostygnie. Obierz paprykę ze skóry, oczyść z nasion. Przełóż paprykę do blendera razem z pozostałymi składnikami, poza orzechami i bułką tartą. Miksuj składniki na pastę, lecz nie za długo - muhamarra powinna zachować lekko grudkowatą strukturę. Dodaj orzechy i bułkę i wymieszaj dokładnie. Muhamarrę podawaj skropioną oliwą, możesz ją udekorować orzechami włoskimi i świeżymi ziołami.

Smacznego!

18 kwi 2019

Wiosenna zupa ze szparagów na mleku kokosowym



W tym roku śniegu nie będzie. Pogoda od kilku dni utrzymuje mnie na fali wiosennej euforii, a że świętować zaczniemy już jutro (wspólnie z A. wpadliśmy na genialny pomysł piątkowego urlopu), szampański nastrój nie opuszcza mnie od rana. Jutro, skoro świt, wyruszamy w drogę. W tym roku w góry, do teściów.

Idąc za ciosem (wczoraj opublikowałam pierwszy, skromny wpis po dwuletniej przerwie), jeszcze przed Świętami chciałabym podzielić się z Wami pewnym przepisem. Zielono dziś za oknem, zielono będzie też na talerzu. Wprawdzie w tym roku będziemy się gościć, gdybym jednak to ja sama przygotowywała świąteczny obiad, ta zupa z dużym prawdopodobieństwem znalazłaby się na moim stole. Według mnie ciekawa alternatywa dla żurku, która sprawi, że z pewnością będzie lżej, wiosennie i niebanalnie.

Zupę z zielonych szparagów, przygotowaną na bazie bulionu warzywnego i mleka kokosowego, podałam z łososiem. W opcji wegetariańskiej rybę można zamienić np. na jajko, najlepiej ugotowane w koszulce, takie z idealnie płynnym żółtkiem, które pięknie rozpłynie się w zupie. Danie skropiłam dobrej jakości oliwą z oliwek.

Korzystając z okazji, chciałabym Wam życzyć cudownych, rodzinnych Świąt, odpoczynku i oderwania od codziennego pędu! Życzę Wam też oczywiście Świąt smacznych, choć niekoniecznie spędzonych tylko przy stole!



Składniki:

- 600 ml bulionu warzywnego
- 300 ml mleka kokosowego
- 4 liście limonki (najlepiej mrożone)
- 3 łyżki soku z cytryny (lub do smaku)
- cukier (do smaku)
- pęczek zielonych szparagów
- 300 g filetu łososia ze skórą
- świeże listki bazylii
- oliwa z oliwek
- sól i pieprz (do smaku)

Przelej bulion warzywny i mleko kokosowe do garnka o grubym dnie, dodaj liście limonki i gotuj na średnim ogniu przez około 20 minut (wywar trochę odparuje i stanie się gładki). Przygotuj szparagi - odłam twarde, białe końcówki (wyrzuć je), a łodygi dodaj do gotującej się, lekko osolonej i posłodzonej wody. Gotuj szparagi przez ok. 10 minut, lub do momentu aż będą miękkie. Następnie zmiksuj szparagi blenderem i przetrzyj przez sito. Dodaj je do wywaru i zmiksuj na gładką masę. Dopraw sokiem z cytryny, solą i pieprzem. Zupę można też posłodzić do smaku.

Filet łososia pokrój na kawałki (ok. 3 x 3cm) dopraw solą i pieprzem. Na patelni rozgrzej 2-3 łyżki oliwy z oliwek. Smaż łososia - w pierwszej kolejności skórą do dołu przez ok. 3 minuty, następnie z pozostałych stron przez ok. 1-2 minuty. W środku ryba powinna pozostać lekko różowa.

Przelej zupę do talerzy, ułóż łososia. Posyp świeżymi listkami bazylii i skrop oliwą. Smacznego!

17 kwi 2019

Smażone jajka z dodatkiem sumacu i za'ataru


Piękny dziś dzień. Świeci słońce, drzewa zaczynają pokrywać się jaskrawą zielenią. To jeden z takich momentów, kiedy przepełnia mnie pozytywna energia i chęć do działania. Kiedy mam ochotę zacząć coś od nowa.

Minęła cała wieczność od mojego ostatniego wpisu tutaj. No, może nie wieczność, ale dwa lata to też całkiem sporo. Przerwa ta nie była przypadkiem, i w zasadzie swojego czasu nie miała być przerwą, ale definitywnym zakończeniem projektu. Trochę się jednak pozmieniało. Temat tego bloga wraca do mnie jak bumerang...

Minął czas, pojawiły się nowe zajawki. Nie znaczy to jednak, że przestałam gotować. I mam tu na myśli nie tylko codzienne bycie kucharką dla czteroosobowej rodziny (co swoją drogą też jest fajnym i wymagającym kreatywności zadaniem). Gotowanie to dla mnie wciąż najlepsza forma odpoczynku, czysta przyjemność. Ale, znowu, nie tylko…

Gotowanie to dla mnie nieodłączny element stylu życia - świadomego myślenia o zdrowiu, kultury niemarnowania, wpływania na środowisko naturalne. Jestem przekonana, że każdy, indywidualnie, w swoim mikrozakresie, ma wpływ. Ja wciąż się tego podejścia uczę. Nie mam już, jak dawniej, przeładowanej lodówki. Znacząco ograniczyłam w mojej kuchni mięso. Co tylko mogę, przygotowuję w domu. Ograniczam ilość plastikowych opakowań. I to dopiero początek.

Przez lata zmieniła się też moja filozofia gotowania. Najbardziej doceniam proste, jakościowe jedzenie, przetworzone w jak najmniejszym stopniu. W mojej kuchni dominują sezonowe warzywa i owoce, świeże zioła, różnego rodzaju kasze, mnóstwo przypraw. Jest też całkiem sporo ryb i trochę nabiału. Inspirują mnie kuchnie świata, więc to co przygotowuję to takie domowe fusion. Przez lata moja kolekcja książek kulinarnych urosła do całkiem pokaźnych rozmiarów, a jej szeroki przekrój zdecydowanie wpłynął na styl gotowania. Zresztą zobaczycie sami...

Poniżej znajdziecie bardzo prosty przepis na pyszne weekendowe śniadanie. Te smażone jajka z aromatycznymi przyprawami, do zrobienia dosłownie w kilka minut, są jedną z moich ulubionych porannych opcji. Inspiracja - "The Palestinian Table" Reem Kassis.

Składniki:

- 2 jajka
- 3 oliwy z oliwek (choć może być więcej, jeśli ktoś lub maczać chleb w aromatycznej oliwie ze smażenia jajek)
- 1 łyżeczka (lub ile lubisz) za'ataru
- 1/2 łyżeczki (lub ile lubisz) sumacu (nadaje kwaśnego, cierpkiego smaku)
- szczypta soli

Do podania:
- pita

Na patelni rozgrzej oliwę, wbij jajka, posyp przyprawami. Poczekaj, aż brzegi jajek się zetną. Przykryj patelnię pokrywką na ok. 20 sekund, odkryj i polej oliwą powierzchnię jajek, znowu przykryj. Powtarzaj tę czynność do momentu, aż białka jajek całkowicie się zetną. Przed podaniem dopraw jajka solą. Podawaj z pitą lub innym ulubionym pieczywem.

Uwierzcie, świeży kawałek pity zamoczony w idealnie płynnym żółtku i cudownie aromatycznej oliwie, smakuje obłędnie.